Rozdział
Drugi
-Brawo-powiedziałam sarkastycznie do klaczy. Ona prychnęła w odpowiedzi.
-To teraz chociaż pomóż mi go przesunąć by oparł głowę o drzewo.
Kasiada od razu (na swój sposób) pomogła mi. Wyciągnęłam z torby przy siodle trochę ziół i rozpaliłam ognisko z dwóch powodów: zaczynało się już ściemniać i potrzebowałam ognia do przygotowania leczniczych ziół.
Namoczyłam w wywarze kawałek materiału i zaczęłam delikatnymi ruchami ocierać mu czoło. Chwilę to trwało , ale w końcu się obudził.
-Jak się czujesz?-zapytałam nie patrząc mu w oczy.
- Jakby przed chwilą koń mnie kopnął-powiedział
-To dobrze.-odparłam
-Co jest w tym dobrego?-zapytał zdziwiony
-Między innymi to , że wszystko pamiętasz-odpowiedziałam-Wracając do naszej wcześniejszej rozmowy: Kim jesteś i dlaczego mnie oserwowałeś?
-Nazywam się Ilias i wcale cię nie obserwowałem-powiedział i za nim zdążyłam się z nim nie zgodzić zapytał-A ty?
-Co ja?-odpowiedziałam pytaniem na pytanie.
- Kim jesteś?-dokończył
-Nazywam się Selena.
-Z kąt pochodzisz?-zadał kolejne pytanie
-Z Mglistego Lasu ,jestem.......strażniczą-nie musiał znać prawdy-A ty?
- Ja? Ze Wschodniego Królestwa i też jestem stażnikiem.
Rozmawialiśmy tak jeszcze kilka godzin . W końcu oboje znasneliśmy. Obudziłam się kilka godzin później . Była jeszcze oczywiście późna pora . Cichutko poszłam w stronę rzeki , w której odbijał się księżyc. Stałam tak i wpatrywałam się w taflę wody.
- Piękny widok-powiedział
Nie zauważyłam , że wstał.
- Tak piękny-powiedziałam i popatrzyłam w oczy elfa. Staliśmy tak oboje i patrzyliśmy na siebie.
Niespodziewanie elf podszedł do mnie tak blisko , że widziałam tylko jego oczy i mnie pocałował. Odwzajemniłam pocałunek. Trwał on może kilka minut , godzin ? Zanim się obejrzałam siedziałam na kamieniach wtulona w jego ramię. Siedzieliśmy tak aż w końcu zmorzył mnie głęboki sen.
Obudziłam się strasznie wcześnie leżałam z głową opartą o drzewo. Ilias spał po drugiej stronie
,,Musiał mnie tu przenieść w nocy''-pomyślałam
Cicho jak zjawa wsiadłam na konia i popatrzyłam raz jeszcze w jego stronę.
-Żegnaj na zawsze-powiedziałam smutno
Gdy znalazłam się na tyle daleko , żeby go nie obudzić ruszyłam galopem w stronę zamku.