czwartek, 29 stycznia 2015



Rozdział Drugi

-Brawo-powiedziałam sarkastycznie do klaczy. Ona prychnęła w odpowiedzi.

-To teraz chociaż pomóż mi go przesunąć by oparł głowę o drzewo.

Kasiada od razu (na swój sposób) pomogła mi. Wyciągnęłam z torby przy siodle trochę ziół i rozpaliłam ognisko z dwóch powodów: zaczynało się już ściemniać i potrzebowałam ognia do przygotowania leczniczych ziół.
Namoczyłam w wywarze kawałek materiału i zaczęłam delikatnymi ruchami ocierać mu czoło. Chwilę to trwało , ale w końcu się obudził.

-Jak się czujesz?-zapytałam nie patrząc mu w oczy.
- Jakby przed chwilą koń mnie kopnął-powiedział
-To dobrze.-odparłam
-Co jest w tym dobrego?-zapytał zdziwiony
-Między innymi to , że wszystko pamiętasz-odpowiedziałam-Wracając do naszej wcześniejszej rozmowy: Kim jesteś i dlaczego mnie oserwowałeś?
-Nazywam się Ilias i wcale cię nie obserwowałem-powiedział i za nim zdążyłam się z nim nie zgodzić zapytał-A ty?
-Co ja?-odpowiedziałam pytaniem na pytanie.
- Kim jesteś?-dokończył
-Nazywam się Selena.
-Z kąt pochodzisz?-zadał kolejne pytanie
-Z Mglistego Lasu ,jestem.......strażniczą-nie musiał znać prawdy-A ty?
- Ja? Ze Wschodniego Królestwa i też jestem stażnikiem.

Rozmawialiśmy tak jeszcze kilka godzin . W końcu oboje znasneliśmy. Obudziłam się kilka godzin później . Była jeszcze oczywiście późna pora . Cichutko poszłam w stronę rzeki , w której odbijał się księżyc. Stałam tak i wpatrywałam się w taflę wody. 

- Piękny widok-powiedział 

Nie zauważyłam , że wstał.

- Tak piękny-powiedziałam i popatrzyłam w oczy elfa. Staliśmy tak oboje i patrzyliśmy na siebie.

Niespodziewanie elf podszedł do mnie tak blisko , że widziałam tylko jego oczy i mnie pocałował. Odwzajemniłam pocałunek. Trwał on może kilka minut , godzin ? Zanim się obejrzałam siedziałam na kamieniach wtulona w jego ramię. Siedzieliśmy tak aż w końcu zmorzył mnie głęboki sen.

Obudziłam się strasznie wcześnie leżałam z głową opartą o drzewo. Ilias spał po drugiej stronie
,,Musiał mnie tu przenieść w nocy''-pomyślałam 
Cicho jak zjawa wsiadłam na konia i popatrzyłam raz jeszcze w jego stronę.

-Żegnaj na zawsze-powiedziałam smutno

Gdy znalazłam się na tyle daleko , żeby go nie obudzić ruszyłam galopem w stronę zamku.



Rozdział Pierwszy
 

Obudził mnie ciepły promień słońca , który zaświecił mi w oczy.
Zerwałam się z łóżka jak oparzona. Już tak późno . Za późno. Ubrałam się tak szybko jak mogłam i skradając się podążałam w stronę stajni. Musiałam szybko opuścić zamek. Usłyszałam czyjeś kroki . Za nim zdążyłam ukryć się za jakimś rogiem zauważył mnie i zapytał:

- Gdzie się Wasza Wysokość wybiera?

,,Haldir tylko nie on''-pomyślałam i odwróciłam się na pięcie w stronę kapitana Gwardii Królewskiej. Był to średniego wzrostu , starszy elf.

- Taki piękny mamy poranek-powiedziałam starając się by mój głos brzmiał  wiarygodnie- chciałam się tylko wybrać na krótki spacerek po ogrodach.

- Ach oczywiście tylko ogrody są w drugą stronę , pamiętasz?-powiedział lekko rozbawiony.

- Powiedziałam spacer? Miałam na myśli krótką przejażdżkę konną-powiedziałam ze zdenerwowaniem .

- Tylko niech ta ,,krótka przejażdżka'' będzie naprawdę krótka dziś odwiedza nas książę Erlin z Błękitnej Doliny-powiedział-twoja obecność jest jak najbardziej pożądana pamiętaj.

Starałam się ukryć obrzydzenie. Był to książę , który starał się o moją rękę. Był on tak okropnie nudny , nie lubił niczego ani jazdy konnej ani muzyki już nie mówiąc o walce wręcz. Do tego nie grzeszył urodą. Jego wizyta była głównym powodem mojego skradania się do stajni.

- Czy ja kiedy kolwiek się spóźniłam?-zapytałam po chwili.

- Wolę nie odpowiadać na to pytanie-powiedziawszy to odszedł.

Niczym strzała wleciałam do stajni , jeszcze szybciej osiodłałam Kasidę i ruszyłam galopem w stronę równin. Jechałam przed siebie zadowolona , że po drodze do stajni nie spotkałam królowej. Od razu wysłała by mnie z powrotem do komnaty i kazała się przygotowywać do spotkanie z Erlinem.
Zatrzymałam się dopiero na jednym z klifów i spojrzałam w dal był to naprawdę piękny widok . Było już późne popołudnie . Powoli wracałam w stronę zamku. Oczywiście piechotą prowadząc klacz. Nie ma po co tak wcześnie wracać do zamku . Przecież Erin mógł jeszcze tam na mnie czekać. Zatrzymałam się na brzegu rzeki. Napoiłam konia i sama uklękłam by napić się odrobinę. Wtedy w płaskiej tafli wody ujrzałam lekki ruch liści.
,,Ktoś mnie obserwuje''-pomyślałam
Kilka sekund mi zajęło wymyślenie planu.
-Kasida biegnij-powiedziałam cicho do klaczy.
Ona od razu ruszyła pędem w prawo.
Tak jak przypuszczałam nieznajomy odwrócił wzrok na kilka sekund. To mi wystarczyło. Niczym zjawa znalazłam się za nim. Zauważył mnie za późno. Stałam i celowałam strzałą w tył jego głowy. Położył rękę na rękojeści miecza.
-Nie radze-powiedziałam- Kim jesteś i dlaczego mnie obserwowałeś?
Nim się obejrzałam nieznajomy wyciągnął miecz i zaczęliśmy walczyć .
Przykuł mnie do drzewa , ale kopnęłam go w piszczel i zamieniliśmy się miejscami. Nagle spojrzałam w jego magiczne szafirowe oczy. Zamarłam . Poczułam jak me serce zaczyna mocniej bić. Opuściłam miecz i spostrzegłam , że elf też patrzy w moje oczy. Niespodziewanie za nim pojawiła się Kasiada i kopnęłam go z taką siłą , że przewrócił się na ziemię i stracił przytomność.